14 lipca 2013r.
Jason zatrzymał wynajęte kanarkowo-żółte lamborghini na
podjeździe przed niewielkim domkiem przy plaży. Otworzyłam ostrożnie drzwi i
opuściłam ten nieszczęsny samochód. Umieściłam rękę na biodrze i obróciłam
wokół własnej osi, rozglądając się. Widok był przepiękny, niestety cały czar
prysł, gdy Jason postawił moja walizkę przede mną i odszedł bez słowa.
Westchnęłam zrezygnowana i złapałam za rączkę, i poszłam w stronę domu. Ledwo
wtaszczyłam ją po schodach, prowadzące do domu. Postawiłam ją w przedpokoju i
oparłam dłonie o uda, dysząc.
-Śpię w sypialni, znajdź sobie inny pokój – odparł złowrogo Jason i ominął mnie, wychodząc na dwór. Pomyśleć, że tak bardzo cieszyłam się na przyjazd tu…
Postawiłam walizkę obok wielkiej kanapy w salonie i runęłam na nią. Czułam się strasznie zmęczona. Nagle drzwi się zatrzasnęły, a do środka wszedł Jason. Poszedł wzdłuż korytarza nawet na mnie nie patrząc. Westchnęłam i podniosłam się z kanapy. Chwyciłam za swoją torebkę i opuściłam dom. Zamknęłam za sobą drzwi poszłam czystym chodnikiem przed siebie. Doskonale wiedziałam, że było to lekkomyślne. Nie znałam miasta i wybierałam się gdzieś. W danej chwili po prostu pieprzyłam to. Moje życie i tak nie może być gorsze. Słońce grzało niemiłosiernie. Tutaj mogło być co najmniej 30 stopni. Mimo, że byłam w moim wymarzonym miejscy wcale się nie cieszyłam. Najgorsze było to, że nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Postanowiłam do kogoś zadzwonić. Wyciągnęłam komórkę z torebki i odblokowałam ją. Przeglądając kontakty, zdecydowałam się zadzwonić do Ryana. On jedyny był, który wiedział o obecnej sytuacji i znał Jasona. Wybrałam jego numer. Odebrał po 5 sygnałach
-Kels- powiedział wesołym tonem.
-Po pierwsze, zapytam, czy ty też jesteś na mnie zły- mruknęłam do słuchawki
-Ja? O co miałbym być zły?-zdziwił się i zaśmiał. Szczerze? Kamień spadł mi z serca.
-Tak pytam-zmieszałam się- Nie wiesz czemu Jason jest zdenerwowany?-spytałam niepewnie. Na pewno wiedział, ale był też jego przyjacielem i stał po jego stronie.
-Um…- zaczął. Westchnęłam. Byłam pewna, że tak zareaguje. – On po prostu dowiedział się, że wiem o umowie- powiedział. A więc o to mu chodziło?! No i byłam w domu ( potocznie mówiąc ;))- Słuchaj Kels, teraz nie mogę rozmawiać. Zadzwonisz później?- westchnęłam i rozłączyłam się, Czyżby i on się ode mnie odwrócił. Jedyna osobą, która mi została, to mój ojciec. Tylko on nie był na mnie zdenerwowany. Tak potwornie za nim tęskniłam. Chciałam się do niego przytulić.
-Śpię w sypialni, znajdź sobie inny pokój – odparł złowrogo Jason i ominął mnie, wychodząc na dwór. Pomyśleć, że tak bardzo cieszyłam się na przyjazd tu…
Postawiłam walizkę obok wielkiej kanapy w salonie i runęłam na nią. Czułam się strasznie zmęczona. Nagle drzwi się zatrzasnęły, a do środka wszedł Jason. Poszedł wzdłuż korytarza nawet na mnie nie patrząc. Westchnęłam i podniosłam się z kanapy. Chwyciłam za swoją torebkę i opuściłam dom. Zamknęłam za sobą drzwi poszłam czystym chodnikiem przed siebie. Doskonale wiedziałam, że było to lekkomyślne. Nie znałam miasta i wybierałam się gdzieś. W danej chwili po prostu pieprzyłam to. Moje życie i tak nie może być gorsze. Słońce grzało niemiłosiernie. Tutaj mogło być co najmniej 30 stopni. Mimo, że byłam w moim wymarzonym miejscy wcale się nie cieszyłam. Najgorsze było to, że nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Postanowiłam do kogoś zadzwonić. Wyciągnęłam komórkę z torebki i odblokowałam ją. Przeglądając kontakty, zdecydowałam się zadzwonić do Ryana. On jedyny był, który wiedział o obecnej sytuacji i znał Jasona. Wybrałam jego numer. Odebrał po 5 sygnałach
-Kels- powiedział wesołym tonem.
-Po pierwsze, zapytam, czy ty też jesteś na mnie zły- mruknęłam do słuchawki
-Ja? O co miałbym być zły?-zdziwił się i zaśmiał. Szczerze? Kamień spadł mi z serca.
-Tak pytam-zmieszałam się- Nie wiesz czemu Jason jest zdenerwowany?-spytałam niepewnie. Na pewno wiedział, ale był też jego przyjacielem i stał po jego stronie.
-Um…- zaczął. Westchnęłam. Byłam pewna, że tak zareaguje. – On po prostu dowiedział się, że wiem o umowie- powiedział. A więc o to mu chodziło?! No i byłam w domu ( potocznie mówiąc ;))- Słuchaj Kels, teraz nie mogę rozmawiać. Zadzwonisz później?- westchnęłam i rozłączyłam się, Czyżby i on się ode mnie odwrócił. Jedyna osobą, która mi została, to mój ojciec. Tylko on nie był na mnie zdenerwowany. Tak potwornie za nim tęskniłam. Chciałam się do niego przytulić.
Nagle się z kimś zderzyłam. Podniosłam zakłopotana wzrok, a
moje serce zaraz po tym stanęło. Ręce zaczęły mi się trząść i pocić, a serce
przyśpieszyło tysiąc razy. Wszędzie poznałabym te brąz włosy postawione do góry
i błękitne ja ocean oczy. Przede mną stał Chris we własnej osobie. Cofnęłam się
kilka kroków w tył, chcąc wyminąć go, ale złapał mój nadgarstek.
-Kogo my tu mamy. Kelsey Chavannes we własnej osobie- moje oczy się na chwilę zacisnęły.
-McCann- poprawiłam go
-Oh, czyżby moja mała Kelsey wyszła za mąż.-zaśmiał się kpiąco. –Zdawało mi się, że jak mówiłem ci, że jesteś moja, to jesteś- syknął.
-Nie jestem twoja- wyjąkałam. Strach objął moje ciało. Nie mogłam się nawet ruszać. Spełniły się moje najgorsze koszmary, a najgorsze wspomnienia wróciły jak bumerang.
-Nie byłbym taki pewien-zaśmiał się- Kim jest ten kutas? Jak go dorwę, to będziesz jedynie płakać nad jego grobem- nie było opcji, aby dowiedział się o Jasonie. Nie mogłam do tego dopuścić
-Czego chcesz?-warknęłam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że stać mnie w tym momencie na tak ostry ton.
-Dobrze wiesz czego- pochylił się nade mną.- Ciebie- szepnął na ucho, Mój żołądek nieprzyjemnie się ścisnął. Zacisnęłam mocno powieki.
Chłopak całował mój nagi brzuch. Jęknęłam zadowolona, lecz po chwili w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Wiedziałam, że to co robimy nie powinno mieć miejsca. Lekko go odepchnęłam, lecz on nawet nie drgnął. Zaczęłam kopać nogami i pić go pięściami po plecach.
-Jesteś tak głupia?-zaśmiał się kpiąco. Przełknęłam głośno ślinę, ale nie przerwałam walki. Nagle znikąd wziął kawał drutu. Moje oczy się rozszerzyły. Najpierw obwiązał nim moje nadgarstki, a później przywiązał je do łóżka. Byłam totalnie przerażona. Następnie wziął moje spodnie i obwiązał nimi nogi. Na nic były moje rzucanie się. On był o wiele silniejsze. Kiedy przywiązał wszystkie moje kończyny do łóżka zaśmiał się. Po mojej twarzy zaczęły spływać potoki łez. Nie chciałam tego. Nie byłam gotowa. Rozerwał dolną część mojej bielizny i oblizał swoje usta. Cały czas próbowałam sie wydostać, ale czym bardziej się ruszałam, tym większe otarcia były na moich rękach. Wkrótce poczułam bardzo mocny, przeszywający ból tan na dole. Było już po wszystkim… Odebrał mi siłą najcenniejszą rzecz jaką miałam…. Dziewictwo.
-Kogo my tu mamy. Kelsey Chavannes we własnej osobie- moje oczy się na chwilę zacisnęły.
-McCann- poprawiłam go
-Oh, czyżby moja mała Kelsey wyszła za mąż.-zaśmiał się kpiąco. –Zdawało mi się, że jak mówiłem ci, że jesteś moja, to jesteś- syknął.
-Nie jestem twoja- wyjąkałam. Strach objął moje ciało. Nie mogłam się nawet ruszać. Spełniły się moje najgorsze koszmary, a najgorsze wspomnienia wróciły jak bumerang.
-Nie byłbym taki pewien-zaśmiał się- Kim jest ten kutas? Jak go dorwę, to będziesz jedynie płakać nad jego grobem- nie było opcji, aby dowiedział się o Jasonie. Nie mogłam do tego dopuścić
-Czego chcesz?-warknęłam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że stać mnie w tym momencie na tak ostry ton.
-Dobrze wiesz czego- pochylił się nade mną.- Ciebie- szepnął na ucho, Mój żołądek nieprzyjemnie się ścisnął. Zacisnęłam mocno powieki.
Chłopak całował mój nagi brzuch. Jęknęłam zadowolona, lecz po chwili w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Wiedziałam, że to co robimy nie powinno mieć miejsca. Lekko go odepchnęłam, lecz on nawet nie drgnął. Zaczęłam kopać nogami i pić go pięściami po plecach.
-Jesteś tak głupia?-zaśmiał się kpiąco. Przełknęłam głośno ślinę, ale nie przerwałam walki. Nagle znikąd wziął kawał drutu. Moje oczy się rozszerzyły. Najpierw obwiązał nim moje nadgarstki, a później przywiązał je do łóżka. Byłam totalnie przerażona. Następnie wziął moje spodnie i obwiązał nimi nogi. Na nic były moje rzucanie się. On był o wiele silniejsze. Kiedy przywiązał wszystkie moje kończyny do łóżka zaśmiał się. Po mojej twarzy zaczęły spływać potoki łez. Nie chciałam tego. Nie byłam gotowa. Rozerwał dolną część mojej bielizny i oblizał swoje usta. Cały czas próbowałam sie wydostać, ale czym bardziej się ruszałam, tym większe otarcia były na moich rękach. Wkrótce poczułam bardzo mocny, przeszywający ból tan na dole. Było już po wszystkim… Odebrał mi siłą najcenniejszą rzecz jaką miałam…. Dziewictwo.
Zamrugałam kilkakrotnie, aby zlikwidować łzy.
-Znikaj z mojego życia raz na zawsze popieprzony psycholu- krzyknęłam i odwróciłam się. Szybkim krokiem poszłam w stronę domu. Wspomnienia wracały do mnie falami, które bolały coraz bardziej.
-Znikaj z mojego życia raz na zawsze popieprzony psycholu- krzyknęłam i odwróciłam się. Szybkim krokiem poszłam w stronę domu. Wspomnienia wracały do mnie falami, które bolały coraz bardziej.
-Pójdę na policję!-
krzyknęłam do niego
-Jeżeli tego spróbujesz, pożałujesz- byłam przerażona, zdruzgotana i jeszcze raz przerażona. Nie miało już do mnie znaczenia, czy pożałuję, czy nie. Moje życie było piekłem. Żałowałam, że kiedykolwiek się urodziłam. Mój stan emocjonalny był w rozsypce. Lepiej też nie czułam się fizycznie. Od ponad dwóch tygodni miałam czerwone oczy od płaczu i spuchniętą twarz. Moje ciało stało się chude, że można było policzyć każde żebro. Byłam obecna tylko ciałem. Myślami błądziłam w innym świcie. Zastanawiałam się, jak by to było, gdybym pozbyła się problemu raz na zawsze. – Ode mnie nie uciekniesz. Jesteś moja- syknął mi w twarz, zanim jego pięść zderzyła się z moim policzkiem, a następnie nosem. Ból był okropny, ale nie tak bardzo jak ból psychiczny jaki czułam. –Zapamiętaj, ja zawsze będę w twoim życiu- wyszedł z domu, a ja upadłam na kolana zanosząc się histerycznym płaczem.
-Jeżeli tego spróbujesz, pożałujesz- byłam przerażona, zdruzgotana i jeszcze raz przerażona. Nie miało już do mnie znaczenia, czy pożałuję, czy nie. Moje życie było piekłem. Żałowałam, że kiedykolwiek się urodziłam. Mój stan emocjonalny był w rozsypce. Lepiej też nie czułam się fizycznie. Od ponad dwóch tygodni miałam czerwone oczy od płaczu i spuchniętą twarz. Moje ciało stało się chude, że można było policzyć każde żebro. Byłam obecna tylko ciałem. Myślami błądziłam w innym świcie. Zastanawiałam się, jak by to było, gdybym pozbyła się problemu raz na zawsze. – Ode mnie nie uciekniesz. Jesteś moja- syknął mi w twarz, zanim jego pięść zderzyła się z moim policzkiem, a następnie nosem. Ból był okropny, ale nie tak bardzo jak ból psychiczny jaki czułam. –Zapamiętaj, ja zawsze będę w twoim życiu- wyszedł z domu, a ja upadłam na kolana zanosząc się histerycznym płaczem.
Obraz był rozmazany, a ja co chwilę się z kimś zderzałam
ramieniem. Wspomnienia wróciły i bolały tak samo bardzo. W jednym momencie
poczułam obrzydzenie do samej siebie. Wróciło także najgorsze, a tym samym
najbardziej wstydliwe wspomnienie w moim życiu.
Usiadłam na zimnych
kafelkach w mojej łazience. Plecami oparłam się o pralkę, by było mi wygodniej,
chociaż nie miało to już znaczenia. Wzięłam do rąk pudełko jakiś popularnych
środków nasennych i dokładnie przyjrzałam się im. Miałam tego dość. Spadłam na
samo dno. Zacisnęłam szczękę i wysypałam na rękę 10 tabletek. Chwile wahałam
się, ale w końcu wsypałam je do ust i sięgnęłam po butelkę taniej wódki.
Odkręciłam ją i powąchałam. Zapach był dla mnie odrażający od tamtej nocy.
Jedną ręką ścisnęłam nos, a w drugą, w której trzymałam alkohol, przechyliłam.
Piekący smak wódki wypełnił moją jamę ustną, przyprawiając mnie o odruch
wymiotny. Powstrzymałam go jednak. Odstawiłam ją na bok i zakręciłam.
Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej i czekałam… Czekałam aż moje problemy
znikną…
Gdy byłam już daleko od tego miejsca, zatrzymałam się, aby
trochę odetchnąć. Wyciągnęłam komórkę z torebki i wybrałam numer taty. Od razu
odebrał
-Co tam kochanie?-spytał zdziwiony tym, że dzwonię.
-Tato, on wrócił- wyjąkałam ledwo, nie mogąc mówić przez łzy.
***************************************************
Macie tutaj dłuższy rozdział, który miał być jutro. Dzięki za tka miłe słowa pod ostatnim rozdziałem. Mam nadzieję, że ten was zaciekawi i wyrazicie szczerą opinię na jego temat ;)). A teraz pa miśki ;**
-Co tam kochanie?-spytał zdziwiony tym, że dzwonię.
-Tato, on wrócił- wyjąkałam ledwo, nie mogąc mówić przez łzy.
***************************************************
Macie tutaj dłuższy rozdział, który miał być jutro. Dzięki za tka miłe słowa pod ostatnim rozdziałem. Mam nadzieję, że ten was zaciekawi i wyrazicie szczerą opinię na jego temat ;)). A teraz pa miśki ;**
a czy można spodziewać się kolejnego jutro ? wiem że to głupie ale chce to czytać czytać i czytać takie uzależnienie rozdział świetny ale już bym chciała żeby się pogodzili i ona była w ciąży :) więc dużo weny i do następnego :)
OdpowiedzUsuńOtóż tak, jutro następny ;)). Ojj, dzięki, bo przyda się wena. Przyznam się, że był czas, że nie chciało mi się tego pisać, ale wena wróciła i mam zarys dużej jego części.
UsuńPopieram ten komentarz wyzej :-)
OdpowiedzUsuńA co do rozdzialu to swietny bo w koncu cos sie dzieje :-)
super :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Nareszcie coś się dzieję. Zaskoczyłaś mnie tą akcją z Chrisem ale oczywiście pozytywnie. Pozdrowionka! Życzę weny.
OdpowiedzUsuńA ja czekam caly czas na jakas goraca scenke :) hieheuheuhue
OdpowiedzUsuńHehe, rozwalił mnie twój komentarz xD. Takiej gorącej scenki nie będzie prędko, ale będzie.;). Wiem już nawet kiedy. Trzymajcie kciuki, żebym niczego nie spaprała xDDDD
UsuńMam nadzieję że jak jest w ciąży to jej nie straci
OdpowiedzUsuń