czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział dwudziesty trzeci

Około 12 w nocy opuściliśmy salę i postanowiliśmy z Jasonem pojechać do domu. Wsiedliśmy do limuzyny, a ja od razu wygodnie oparłam głowę o siedzenie.
-Wszystko w porządku?-spytał brunet. Zamrugałam kilkakrotnie i spojrzałam na niego. Westchnęłam i przytaknęłam. – Chodź tu do mnie.- rozłożyła ramiona i czekał, aż zrobią jakiś ruch. Mimo tego, że za chiny nie chciało mi się podnosić, to zrobiłam to, aby nie wyjść na zołzę. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej, która była o wiele lepszym pomysłem, niż siedzenie. Jason owinął ramię wokół mojego tułowia i powiedział coś pod nosem, czego nie zrozumiałam. Moje powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu zamknęły się całkowicie, a ja zapadłam w  WYMARZONY sen.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Wpakowałam do walizki ostatnią bluzkę i zamknęłam ją, z dużym trudem. Byłam niesamowicie podekscytowana wyjazdem do Los Angeles. Nigdy tam nie byłam, a to moje marzenie od zawsze.
-Kelsey, długo jeszcze?-krzyknął Jason z dołu, który czekał już… Spojrzałam na zegarem na komórce. Czekał już około 40 minut. On był na to przygotowany, w przeciwieństwie do mnie. Zaklęłam pod nosem i szybko odkrzyknęłam:
-Jestem gotowa, możesz mi pomóc?-nie dostałam odpowiedzi, tylko usłyszałam jego kroki na schodach. Chwilę później w drzwiach stanął Jason. Spojrzał na mnie krótko i zabrał moją walizkę. Stanęłam przed lustrem i poprawiłam materiał swojej sukienki, która sięgała mi do połowy ud. Była beżowa w kwiecisty wzór, a na jej wierzchu miałam ubraną jasno dżinsową koszulę, zawiązaną na wysokości pępka. Ostatni raz pogładziłam materiał sukienki i zabrałam swoją beżową torebkę z łóżka i białe baleriny z podłogi. Zeszłam po schodach i stanęłam w holu. Oparłam się o ścianę i założyłam buty na stopy. Torebkę powiesiłam na przedramieniu i wyszłam z domu. Na dworze stał już Jason, tupiąc nogą o podjazd. Byłam ciekawa, czemu dzisiaj był taki zdenerwowany. Może po prostu irytowało go to, że musi ze mną spędzić dwa tygodnie sam? Cóż, ja cieszyłam się na ten wyjazd jak jasna cholera.
Zmarszczyłam brwi i wyciągnęłam klucze z torebki. Zamknęłam nimi dom i ponownie rzuciłam je do torebki. Jasona jako pierwszy wsiadł do auta, o dziwo nie była to limuzyna, tylko zwykły czarny Rang Rover. Zajęłam miejsce pasażera, a on odpalił silnik. Otworzyłam torebkę i wygrzebałam z niej szminkę od Chanel w  kolorze jasnego różu.  Otworzyłam lusterka i samochodzie i pomalowałam nią starannie usta. Usłyszałam jak Jason prychnął pod nosem, ale nic nie powiedział. Spojrzałam na niego zdziwiona, jego dziwnym zachowaniem.
-Co się na mnie tak patrzysz?- warknął. Zmarszczyłam brwi i przygryzłam wewnętrzną część policzka.
-O co ci chodzi?-spytałam nadzwyczajnie spokojnie.  Nie miałam ochoty się kłócić, szczególnie dzisiaj.
-Mi?- zaśmiał się kpiąco. Dobra, na serio nie wiedziałam co ma na myśli, tak się do mnie odnosząc. –Idiotka- mruknął po nosem, myśląc, że tego nie słyszę. Ok, skoro on jest takim chujem, to ja będę wredną suką. Odwróciłam się do niego plecami tak bardzo, jak było to możliwe i popatrzyłam przez okno- Bardzo dojrzale- ponownie odezwał się lekceważącym tonem.
-I kto tu jest dziecinny Jason-westchnęłam. Jak już mówiłam nie chciałam się z nim kłócić, dlatego wolałam mu opowiadać w miarę normalnie i spokojnie. Nie chcę, aby później było jeszcze gorzej.
-Dalej ty- mruknął. Wywróciłam zirytowana oczami-Jak mogłaś być taką suką i to zrobić?-uniósł ton swojego głosu. Myślałam, ze się przesłyszałam. Czy on do cholery nazwał mnie suką.? Teraz miarka się przebrała. Nie odpuszczę mu tego. Potrafię znieść dużo, ale nie pozwolę się obrażać, przez byle jakiego bogatego, rozpieszczonego dupka, który myśli, że może wszystko.
-Kurwa o co ci do cholery jasnej chodzi?- także podniosłam ton głosu, ale nie tak bardzo jak on.
-Dobrze wiesz. Wiesz co? Żałuję, że w ogóle wpadłem na taki pomysł. Jesteś największą pomyłką w moim życiu. – w chwili, gdy wypowiedział dane słowa moje serce jakby rozbiło się na tysiące kawałków, które zaczęły mnie ranić od środka. Odwróciłam się do niego plecami, aby nie zauważył łez, które zaczęły formować się w moich oczach. Popełniłam największy błąd w moim życiu, pozwalając mu wejść do mojej głowy. Nie obwiniam go o to, bo to moja wina. To ja na to pozwoliłam, Tak samo nie powinnam w ogóle pozwalać mu na seks. Co ja gadam, nie powinnam w ogóle pozwolić, aby mnie pocałował poza koniecznościami. To ten jego urok osobisty i błysk w oku na mnie tak zadziałał.
Cicho pociągnęłam nosem i wytarłam łzę z policzka. Nie dam mu tej pieprzonej satysfakcji i nie będę przez niego płakać.
**************************
Mam nadzieję, że tan chociaż trochę was zaciekawi. Jak obiecałam jest w nim kłótnia.
Jak może zauważyliście, może nie, to zbliżamy się do 6 000 wyświetleń! Dzięki ;**. Teraz lecę pisać ciąg dalszy ;))

9 komentarzy:

  1. *__* Kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  2. Blagam jeszcze jeden dzisiaj!!

    OdpowiedzUsuń
  3. *__* *__* *__* *__* *__*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdzial :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. dopiero teraz znalazłam twój blog i jest świetny przeczytałam go z takim zainteresowaniem jak najlepszą książkę jestem ciekawa o co mu chodziło i kiedy dowiedzą się o ciąży mam nadzieję że niedługo następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to :-) :-D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy