środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział dwudziesty drugi

Po tym jak wyszliśmy z pomieszczenia otoczyli nas wszyscy, gratulując nam i inne tego typu rzeczy. Jak się czułam? Totalnie zagubiona i zdezorientowana. Chciałam ukryć się w łóżku i z niego nie wychodzić, przynajmniej dopóki to się nie skończy. Czułam się naprawdę okropnie tak wszystkich okłamując. To nie fair względem nich. Ale dlaczego dopiero teraz o tym myślę? Wszystko szlag trafiło, gdy podpisałam ten durny kawałek papieru.
-Wszystko dobrze?-szepnął mi na ucho Jason, tym samym przerywając mój natłok myśl iw tej chwili. Chwilę zastanawiałam się co mu odpowiedzieć, aż w końcu pokiwałam twierdząco głową. Brunet złapał moją dłoń i pociągnął ku wyjściu. Szłam za nim, patrząc na wszystkich. Prawie nikogo tam nie znałam. Kolejna rzecz, niezaplanowana przez Jasona. Z jego rodziny znają mnie jedynie jego rodzice i rodzeństwo. Nie znam nikogo innego. Nie mam pojęcia jak z nimi rozmawiać. Bałam się, że domyślą się wszystkiego.
Wsiedliśmy do limuzyny, razem z Jackobem Lucy i Pattie.
-Nie mogę uwierzyć, że mój syn wreszcie się ożenił- odezwała się mama Jasona z uśmiechem.
-Ja też nie, mamo- westchnął. Ścisnęłam mocniej jego rękę i położyłam głowę na ramieniu.
-Kelsey przebierzesz się i jedziemy na przyjęcie- przytaknęłam jej jedynie lekko i zamknęłam oczy. Byłam strasznie zmęczona. Do tego dochodził jeszcze stras z powodu spóźniającego się okresu. No, bo kurde co był zrobiła, gdyby… Nie chcę nawet o tym myśleć. Nie mogłabym być w ciąży. To by wszystko totalnie skomplikowało. Wtedy nie mogłabym tak szybko zniknąć z jego życia.
Poczułam lekkie szturchnięcia, więc otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Drzwi limuzyny były otworzone a  w środku byłam jedynie ja. Moje policzki zrobiły się różowe, a następnie opuściłam pojazd. Złapałam Jasona pod ramię i pomógł mi wspiąć się po schodach w tych piekielnie wysokich szpilkach, których na marginesie miałam serdecznie dość. Weszliśmy do naszej sypialni a ja od razu opadłam na łóżko głośno wzdychając. Zsunęłam z nóg buty i na chwilę zamknęłam oczy.
-Nie chcę cię poganiać, ale musimy się spieszyć- jęknęłam niezadowolona i niechętnie podniosłam się. Byłam bardzo zmęczona i jedyne o czym teraz marzyłam to ciepłe łóżko. No może jeszcze silne ramiona Jasona owinięte wokół mojego ciała. Tak, to jedyne czego teraz chciałam. Rozpięłam suknię i pozbyłam się jej ze swojego ciała. Ułożyłam ją starannie na łóżku i podeszłam do szafy, która jakoś dziwnie chyba się pomniejszyła. Szybko złapałam za błękitną sukienkę bez ramiączek i założyłam ją, uważając na fryzurę i makijaż. Na nogi ubrałam jeszcze pastelowo żółte balerinki i byłam gotowa. Chyba…- Gotowa?-spytał. Westchnęłam i pokiwałam głową na tak. Kiwnął głową na drzwi i sam poszedł w ich kierunku. Poszłam w jego ślady i opuściłam naszą sypialnię, aby zaraz po tym opuścić też dom. – Przepraszam, że tak długo, ale były lekkie komplikacje- oznajmił, gdy wsiedliśmy do limuzyny i spojrzał na mnie. zmrużyłam jedynie na niego oczy, a następnie odwróciłam wzrok. Czułam się zmęczona, a gdy pomyślałam, że nie ma nawet południa ode chciało mi się wszystkiego jeszcze bardziej. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wieczór* Około godziny 20:20
Siedziałam przy stole, opierając głowę na ręce. Z każdą sekundą byłam coraz bardziej śpiąca, co nie ułatwiało mi siedzenia tu. Z głośników leciała wolna i mogę śmiało powiedzieć, że nudna muzyka. Goście, byli to w 90% osoby po 30. Było tu parę kuzynek Jasona, ale one akurat były pochłonięte rozmową z nim, więc zostałam sama.
Nałożyłam sobie na talerz kawałek pysznie wyglądającego ciasta z jakimś kremem. Z każdym kęsem smakowało mi jeszcze bardziej, więc skończyło się na tym, że zjadłam cztery kawałki. Odetchnęłam najedzona i wyciągnęłam nogi pod stołem.  Nagle całe ciasto podeszło mi do gardła, a ja jak oszalała ruszyłam biegiem w stronę łazienki. Na całe szczęście siedziałam niedaleko niej i zdążyłam tam dotrzeć. Wbiegłam do wolnej kabiny i zwymiotowałam wszystko wprost do ubikacji. Po wszystkim oparłam się o ścianę, ponieważ głowa zdołała mi pękać. Dodatkowo brzuch zaczął mnie boleć, co wcale nie pomogło mojemu stanu. Tak bardzo chciałam wrócić do domu, ale wiedziałam, że nie mogę być aż tak samolubna.

Po paru minutach siedzenia na podłodze podniosłam się i otrzepałam sukienkę. Wyszłam z ubikacji i stanęłam przed lustrem. Mój tusz był rozmazany, a puder w niektórych miejscach spłynął. Jęknęłam zirytowana i zła. Wzięłam kilka ręczników papierowych, które zmoczyłam i namydliłam i przyłożyłam do twarzy, zmywając makijaż. Wolałam paradować bez niego, niż wyglądać jak przedtem. Gdy już nie zostało go w ogóle spojrzałam w lustro. Wyglądałam ciut lepiej, ale i tak potwornie. W takich chwilach dziękowałam moim rodzicom, że dali mi taką urodę.
Rozpuściłam swoje włosy, pozwalając im naturalnie opaść na ramiona. Wiedziałam, że nic więcej nie mogę zrobić, więc wyszłam z łazienki.  Na całe szczęście wszyscy byli pochłonięci rozmową, że nawet nie zauważyli mojego zniknięcia. No dobra prawie wszyscy…
-Wszystko dobrze?-spytała blondynka, która do mnie podeszła. Była na oko w moim wieku i była bardzo ładna, mimo swej specyficznej urody.
-Chyba tak- odparłam, chcąc brzmieć jak  najgrzeczniej.
-Widzę, że coś jest nie tak. Chcesz się przewietrzyć. Popatrzyłam na nią przez chwilę, aż kiwnęłam głową.  Wolnym krokiem udałyśmy się w kierunku wyjścia. Po drodze spotkałyśmy kilka kobiet, która witały się ze mną i dziewczyną. Kiedy wreszcie stanęłyśmy na dworze zaciągnęłam się świeżym powietrzem. – A tak właściwie, to jestem Cara- podała mi dłoń, którą uścisnęłam
-Kelsey- oznajmiłam, chociaż nie miałam ochoty z nikim gadać.
-Wiem, jesteś teraz już żoną Jasona- wyszczerzyła się. Sięgnęłam do swojej torebki, aby wyciągnąć z niej paczkę papierosów. Wyciągnęłam jednego i skierowała paczkę w moja stronę, ale pokiwałam przecząco głową. –Nie palisz?-spytała
-Nie, drażni mnie ten zapach-skrzywiłam się, gdy do moich nozdrzy dotarł zapach dymu.
-Nudno tu. Wszystko jest okay, ale nie pomyśleli o nas-szturchnęła mnie biodrem, na co się zaśmiałam. – A tak właściwie jak się czujesz?
-Szczerze?- ona tylko przytaknęła- Czuję się okropnie- westchnęłam.
-Zawiozę cię do domu, byś odpoczęła
-Nie, nie chcę jechać do domu- chwyciłam ją za nadgarstek.
-Na pewno?
-Na pewno-zapewniłam ją. Ona jedynie przytaknęła i zadeptała resztę papierosa butem. Wróciłyśmy do środka, a we mnie od razu uderzył zapach tłustego mięsa, które aktualnie było na stole. Skrzywiłam się i jęknęłam.  Przymknęłam oczy, zanim ruszyłam w stronę swojego miejsca. Usiadłam na krześle ze sztucznym uśmiechem.
-Jedz- szepnął mi Jason. Pokręciłam jedynie głową, czując jak znowu mnie mdli.
********************************
Oto 22 rozdział ;). Normalnie dodałabym go jutro, lub pojutrze, ale że jestem do przodu z rozdziałami, to  jest dzisiaj. Waszym zdaniem to opowiadanie jest nudne, tak jak niektóre czytelniczki uważają? 

8 komentarzy:

  1. Kocham to opowiadanie ale zrobło się troche nudno. Fajnie by było gdybyś dodała trochę pikanterii i jakieś ciekawe i śmieszne scenki. Ale to tylko taka mała uwaga ode mnie. Pozdrawiam! Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK dzięki. Masz na myśli kłótnia, czy coś w tym rodzaju?

      Usuń
    2. Nieee, kłótnie są nudne. Ale fajnie by było gdyby Selena próbowała ich rozdzielić albo gdyby ktoś dowiedział
      się o ich umowie i powiedział innym.

      Usuń
  2. Kłutnia bylaby fajna albo jakis wyjazd sluzbowy Jasona

    OdpowiedzUsuń
  3. moglyby byc dluzsze i z jakimis scenkami ciekawszymi .
    ciekawe kiedy jason dowie sie o ciazy i co zrobi
    czekam nn

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy