poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział pięćdziesiąty

Siedziałam na kanapie obok ojca, patrząc pusto w włączony telewizor. Miałam taką ochotę powiedzieć mu to co mi ciążyło…
-Tato?-mój głos drżał. Bałam się jego rekcji.
-Tak skarbie?-spytał przejęty to co chciałam mu powiedzieć.
-Mogę liczyć na twoją radę i obiektywne spojrzenie na sprawę?-spytałam na wstępnie.
-Oczywiście, mów co cię dręczy- usiadł przodem do mnie. Wzięłam głęboki wdech.
-Wiesz, że pokłóciłam się z Jasonem, ale nie wiesz o co – przygryzłam wargę- On prawie mnie zdradził- dodałam cicho- Z tą blondynką w firmie gdzie pracujesz. Dlatego tutaj przyleciałam. Dzisiaj ją spotkałam i przyznała się, że dosypała mu czegoś
-Co ode mnie oczekujesz?-spytał.
-Na moim miejscu wybaczyłbyś?-spojrzałam na niego wyczekująco. Wziął głęboki wdech, gotowy coś powiedzieć.
-Twoja matka odeszła z tego samego powodu-zaczął- Jednak nie żałuję marszczyłam brwi, zdezorientowana jego wypowiedzią.
-Nie?
-Nie. Dzięki temu przekonałem się, że jej nie kocham. Później ona mnie zostawiła z tobą. Mimo, że nie kochałem Angeliny, to ciebie najbardziej w życiu, dlatego wychowałem cię.
-Co sugerujesz? –zapytałam po chwili.
-Porozmawiaj z Jasonem. Jeżeli mu zależy na tobie i żałuje, to znaczy, że powinnaś mu wybaczyć- położył dłoń na moim ramieniu. – Kochasz go?-spytał. Przygryzłam wargę.
-Jak nikogo-wyznałam cicho.
-To wybacz mu. Posłuchaj raz swojego serca- położył dłoń, gdzie było moje serce i uśmiechnął się. Odwzajemniłam gest i przytuliłam go.
-Kocham cię tato- wyznałam.
-Ja ciebie też kruszynko- pocałował mnie we włosy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Następnego dnia po południu stałam już na lotnisku, czekając na swój lot. Kiedy wreszcie był już czas pożegnałam się z tatą i wsiadłam do samolotu. Lot praktycznie cały przespałam. Po wylądowaniu  opuściłam pokład i przedostałam się przez lotnisko. Na parkingu dalej stało audi Jasona. Otworzyłam auto i wsiadłam do środka. Droga minęła mi nad rozmyślaniu, czy aby dobrze zrobiłam. Mimo, że mój umysł podpowiadał mi, że nie, to serce biło o wiele szybciej, gdy pomyślałam o nim. Tęskniłam za nim jak cholera. Kiedy wjechałam na podjazd i do garażu, zobaczyłam, że samochód bruneta stoi. Wyskoczyłam z auta i zamknęłam go. Swoimi kluczami otworzyłam dom i weszłam do środka. Zastałam go jak siedział w salonie z twarzą schowaną w dłoniach. W domu było zupełnie cicho. Podniósł głowę i gdy tylko mnie zobaczył jak poparzony podniósł się z miejsca. Posłałam mu szeroki uśmiech i biegiem rzuciłam się w jego stronę. Wpadłam w jego ramiona, które od razu objęły mnie opiekuńczo.
-Boże, Kelsey! Tak się martwiłem o ciebie, kochanie- pocałował mnie w włosy. Uśmiechnęłam się sama do siebie.-Przepraszam cię. Tak bardzo cię przepraszam , księżniczko.- powtarzał mi do ucha chwilę- Nie masz pojęcia jak bardzo tego żałuję.
-Żałujesz?-spytałam, nie mogąc w to wierzyć.
-Jak niczego w moim życiu. Tak bardzo cię kocham- mruknął mi do ucha.
-Ja ciebie też- odpowiedziałam, zaciskając dłonie na jego koszulce.
-Czyli jest szansa, że mi wybaczysz?-szepnął, jakby nie mógł w to uwierzyć.
-Już to zrobiłam, głuptasie-zaśmiałam się z niego.- Wiem wszystko- dodałam, wzdychając.
-Ulga- odetchnął- Głodna?- przytaknęłam.
-W takim razie przebieraj się, bo zabieram cię na kolację- na mojej twarzy uformował się wielki uśmiech. Cmoknęłam go w policzek i poszłam do naszej sypialni. Spośród rzeczy do których się mieściłam wybrałam śliczną różową sukienkę, w sam raz na zimne dni jesieni, oraz czarne botki na płaskim.  Ułożyłam strój starannie na łóżku, a sama z bielizną poszłam do łazienki. Wzięłam tam kąpiel, oraz umyłam włosy. Wytarłam  ciało i ubrałam bieliznę. Suszarką wysuszyłam włosy, a następnie zrobiłam makijaż. W pokoju ubrałam resztę rzeczy, oraz kurtkę. Spojrzałam w lustro.
-Wyglądasz zniewalająco- usłyszałam głos. Odwróciłam się i spojrzałam na Jasona, który opierał się o ścianę i patrzył na mnie z wielkim uśmiechem.
-Dzięki- wyszczerzyłam się jak idiotka. Patrzyłam jak Jason porusza się po pokoju i ubiera w elegancki sposób. Nagle uświadomiłam sobie, że nie żałuję. Cieszyłam się, że zdecydowałam się mu wybaczyć….
*******************************
Hej miśki! Wiem, że rozdział jest do dupy. Nic się nie dzieje...Dobra, teraz za serio nwm kiedy 51. Nie zaczęłam go nawet pisać i nie mam kompletnie na niego pomysłu ... ;\

7 komentarzy:

  1. Dla mnie jest fajny

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże ! Dopiero dziś zobaczyłam , kontynuujesz to opowiadanie *.* pamiętam jak miało tylko 9 rozdziałów <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy dodasz nexta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w połowie, ale za nic w świecie nie mogę go skończyć. Spróbuję porządnie się za to zabrać w piątek... ;)

      Usuń

Obserwatorzy