wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział czterdziesty ósmy

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!
Stałam przed drzwiami domu ojca, ciasno w dłoni, trzymając komórkę, oraz resztę rzeczy, które miałam ze sobą. Tylko klucze…
Drzwi otworzyły się, a w nich staną, zszokowany i totalnie rozespany ojciec. Nie dziwię się… Była 4 nad ranem, ich czasu.
-Kelsey? Co ty tutaj robisz?- spytał, przecierając oczy .
-Mogę pojechać jeżeli chcesz…- zaczęłam niepewnie. Spuściłam głowę, czując jeszcze większe przygnębienie.
-Co?! Nie! Wchodź, kochanie- posłał mi ciepły uśmiech. Nie odwzajemniłam go. Nie mogłam… posłusznie weszłam do środka i zdjęłam tenisówki. –co się stało, że przyleciałaś? Nie zaszkodzi to dziecku?-spytał przerażony. Wzruszyłam jedynie ramionami.
-Pokłóciłam się z Jasonem i postanowiłam przylecieć, żeby poukładać sobie wszystko.
-Aż tak bardzo jesteście skłóceni?
-Mogę tutaj zostać na trochę?
-Oczywiście, myszko- przytulił mnie. Wtuliłam się w niego, a moje oczy ponownie wypełniły się łzami.
-Jestem głodna- przyznałam.
-Weź sobie co chcesz. Moja wnuczka musi być zdrowa i silna- pogłaskał mnie po głowie. Przytaknęłam i poszłam do kuchni, gdzie z lodówki wyciągnęłam mleko, a  z szafki płatki. Zmieszałam ze sobą oba składniki w misce i zaczęłam jeść. Byłam strasznie zmęczona, ale nie wiedziałam, czy będę mogła spać. Za każdym razem, gdy zamknę oczy widzę tą szmatę w objęciach tego dupka.

Jason


Nie myślałem racjonalnie. Nie mogłem myśleć racjonalnie. To co się stało była jak zen. Co ja gadam… To było jak najgorszy koszmar. Czemu to zrobiłem? Nie wiem. Nie panowałem nad sobą. Dopiero, gdy zobaczyłem Kelsey w drzwiach, alkohol, który spożyłem wyparował. Dzwoniłem do niej niezliczoną ilość razy, ale ona później od tak wyłączyła telefon. Byłem załamany. Chodziłem po pokoju jak zaklęty. Coś we mnie zaskoczyło po chwili. Wybiegłem z pokoju jak poparzony i po raz trzeci wybiegłem na korytarz. Nawet nie wiem kiedy zjechałem windą na parter i opuściłem hotel. Moje myśli zajmowała tylko ona. Jej smutną twarz widziałem cały czas. To mnie najbardziej bolało. Znowu zawaliłem. Ze mną było coś nie tak. Bez mniejszego namysłu pojechałem do domu. Zdziwiłem się, gdy zastałem zamknięte drzwi i zagaszone światła. Otworzyłem drzwi, swoimi kluczami i wszedłem do środka. Przeszukałem cały dom, ale nie znalazłem jej. Jej nawet  tutaj nie było. Postanowiłem na nią poczekać. Usiadłem na kanapie w salonie i zacząłem rozmyślać.
Mijały minuty, godziny, a Kelsey jak nie było tak nie było. Martwiłem się o nią, a fakt, że nosiła moje dziecko doprowadzał mnie do szału. Wyciągnąłem telefon  i wybrałem numer Harrego. Chłopak odebrał po chwili.
-Siema stary- rzucił i zaśmiał się. Miałem ochotę go walnąć.
-Dzwonię tylko, aby zapytać, czy nie ma u was Kelsey…
-A co pokłóciliście się?-spytał. Wkurwiał mnie.
-Tak- syknąłem.
-Cóż, nie wnikam- mogłem się domyślić, że unosi ręce w obronnym geście.
-Czyli nie ma jej?-spytałem jeszcze raz, niecierpliwiąc się coraz bardziej.
-Nie ma- westchnął- Muszę kończyć, pa- powiedział pośpiesznie i rozłączył się. Rozwścieczony rzuciłem telefon na miejsce obok mnie i schowałem głowę w dłoniach. Moje oczy wypełniły się łzami. Co ja robię, przecież ja nie płaczę!
-To jest do dupy- powiedziałam sam do siebie i w przypływie złości wywróciłem stolik do góry nogami. Fala smutku już minęła, a zastąpiła ją złość. Byłem zły na Kelsey, że bez żadnego wyjaśnienia tak zniknęła,  byłem zły na tą dziwkę, że dosypała mi czegoś. Gdybym był trzeźwy, to na pewno bym nie chciał jej przelecieć, ale najbardziej byłem zły na siebie. Jestem tak głupi. Wstałem z kanapy i poszedłem do sypialni. Usiadłem na łóżku sięgnąłem po poduszkę brunetki i przyłożyłem ją do twarzy. Pachniała tak cudownie nią. Nagle zdałem sobie sprawę, że zależy mi na niej bardziej, niż myślałem. Nawet bardziej niż Isabel kiedykolwiek. Wiedziałem, że nie mogę tego tak zostawić. To stało się zbyt poważne, aby od tak odpuścić sobie.  Nagle usłyszałem telefon. Chwilkę myślałem, czy odebrać, ale ostatecznie poszedłem do salonu. Moje serce szybciej zabiło, gdy zobaczyłem, ze dzwoni Kelsey. Odebrałem i niepewnie przyłożyłem telefon do ucha.
-Kelsey-zacząłem, ale w gardle pojawiła się wielka gula, która uniemożliwiła mi powiedzenie czegokolwiek. – Nie masz pojęcia jak mi przykro- wreszcie wziąłem się w garść i ponownie się odezwałem.
-Jason…- westchnęła. Słyszałem jak przełyka ślinę i powstrzymuje łzy. Chciałam dać sobie w twarz za to co jej zrobiłem. – Potrzebuję czasu. Nie martw się, bo jestem bezpieczna- wyznała cicho. Jakby kamień spadł mi z serca.
-A co z małą?-spytałem od razu.
-Myślę, że czuje się lepiej-dopowiedziała.
-Dobrze- przygryzłem wargę- Kochanie, jest jakąś szansa, że mi wybaczysz?- spytałem niepewnie. Bałem się jej odpowiedzi. A co jeżeli zażąda rozwodu? Mimo, że umowa wciąż obowiązuje, to nie zatrzymywałbym ją wbrew jej woli.
-Nie mogę ci teraz na to odpowiedzieć. Muszę już kończyć- nie dała mi dojść do słowa, bo się rozłączyła. Co ja najlepszego narobiłem?!
*********************************
Rozdział niesprawdzony. Mam ważną sprawę. Otóż widzę, że chociaż odwiedzacie tego bloga, to pod rozdziałami są góra 2-3 komentarze.  To nie jest fajne.  Staram się pisać te rozdziały najszybciej jak mogę, czasami, żeby był szybciej zarywam połowę nocy na pisaniu zdania i za chwilę kasowaniu go. Nie wiem czy to ma sens, jeżeli ja daję wam tyle swojego czasu, a wam nie chce się napisać jednego komentarza. Nie wiem, czy jest sens dalej to pisać. 

7 komentarzy:

  1. Rozdział niesamowity :) uwielbiam twoje ff !! już nie moge doczekać się następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest sens kochanie
    . Pisz dalej i nie przestawaj.
    Nie wiem, może jestem dziwna, ale lubię dramy w rozdziałach,
    ale mam nadzieję, że szybko się pogodzą.
    Czekam na następny rozdział, bo ten świetny
    . Mama nadzieję, że szybko dodasz.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie. ♥♥♥
    person-who-changed-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział. Kiedy next? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię dramy, więc jak najbardziej pisz dalej :) Tylko niech się tak szybko nie godzą, bo to byłoby bardzo nierealne xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdzial pisz dalej plis

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy