poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział dziewiątnasty

Jason

Wieczór*
Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi poderwałem się z łóżka, na którym leżała Kelsey i zbiegłem po schodach. Otworzyłem dębowe drzwi i wpuściłem do domu moją mamę wraz z lekarzem w podeszłym wieku.
-Witam- uprzejmie się przywitam
-Dzień dobry- odpowiedziałem mu.
-Gdzie leży dziewczyna?-poprawił duże okulary na jego nosie i rozejrzał się po holu
-Na górze, zaprowadzę pana.- wolnym krokiem wszedłem ponownie na górę i udałem sie do swojej sypialni.- To tutaj. Odzyskała na chwilę przytomność, ale znów odpłynęła. Nie mam pojęcia go się dzieje. – westchnąłem
-A co było przyczyną pierwszego omdlenia?
-Myślę, że nadmiar emocji- odpowiedziałem mu.
-Rozumiem. Chciałbym zostać nam na sam z dziewczyną.- pokiwałem jedynie głową i zamknąłem drzwi pokoju. Zszedłem po schodach i opadłem na kanapę.
-Co się stało?-moja mama przerwała ciszę. Spojrzałem na nią. Miała na sobie elegancką sukienkę do kolan, w kolorze wrzosu.
-Zaprosiłem tu jej przyjaciółkę-zacząłem.- Ona zaczęła sprowokowała Kelsey i ta poszła sobie, ale po niedługim czasie wróciła. Niestety była świadkiem, jak Miranda proponowała mi jednorazową przygodę- tu się zatrzymałem, aby moja mama mogła przeanalizować co właśnie powiedziałem
-Czy ty…?-chciała dopowiedzieć, ale przerwałem jej szybko. Wiedziałem o co chciała zapytać
-Nie, nie zgodziłem się. –westchnąłem. –Kelsey to wszystko słyszała i pokłóciły się. – ominąłem część w której Kels prawdopodobnie złamała nos dziewczyny. – Po tym jak wyszła Kelsey rozpłakała się. A chwilę później straciła przytomność- moja mama patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Biedaczka- skomentowała po chwili-Czy ty aby na pewno się nie zgodziłeś?-spojrzała na mnie z poważną miną. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią zdziwiony.
-Dzięki mamo, że we mnie wierzysz- powiedziałem sarkastycznie
-Nie bądź niegrzeczny- od razu mnie skarciła.- Nie oto chodzi, po prostu raz już prawie ją zdradziłeś- więc o to jej chodziło. O sytuację z bankietu.
-Mamo, wiem, że to było złe i nigdy bym tego nie zrobił.
-Wierzę ci …- chciała coś powiedzieć, ale tym razem ponownie jej przerwana, ale tym teraz zrobił to lekarz.
-Jest przytomna. – odetchnąłem z ulgą. – Myślę, że to przez stres. Musi teraz odpoczywać i zregenerować siłę. Jest strasznie słaba. Gdyby się coś działo, proszę dzwonić.- przytaknąłem głową i razem z mamą odprowadziłem go do drzwi.
-Mamo, wiesz, że nie musisz tu siedzieć- zacząłem
-Wiem, ale martwię się  o tą dziewczynę. Polubiłam ją, nawet bardzo- uśmiechnąłem na dźwięk tych słów.
-Przygotujesz jej coś do jedzenia, a ja do niej pójdę?-spytałem ją. Ona jedynie przytaknęła i zniknęła w kuchni. Wszedłem po schodach i do swojej sypialni. Brunetka leżała na łóżku i ledwo przytomna wpatrywała się w sufit. –Kelsey?-powiedziałem jej imię. Dziewczyna odwróciła głowę i spojrzała na mnie, a następnie się uśmiechnęła. Poklepała miejsce obok niej, a ja od razu tam podszedłem. Położyłem się na łóżko, a  ona położyła głowę na moim torsie. Objęła mnie swoimi drobnymi ramionami i wtuliła. Chciało mi się śmiać z jej gestu. Była taka bezbronna teraz. – Jak się czujesz?-spytałem po chwili, przerywając ciszę.
-Szczerze?-jej głos był cichy- Okropnie- westchnęła. Położyłem rękę na jej talii i zacząłem kreślić różne wzory przez materiał koszulki.
Drzwi pokoju się otworzyły, a w nich stanęła moja  mama. Na jej twarzy widniał uśmiech, gdy na nas popatrzyła.
-Jesteście słodcy- podeszła do łóżka i usiadła na nim.- Jak się czujesz dziecko?
-Okropnie- brunetka podniosła się do pozycji siedzącej, a ja jęknąłem niezadowolony.
-Zjedz coś- moja matka podała jej talerz z kilkoma kanapkami. Brunetka wzięła jedną z nich do rąk i zaczęła powoli jeść. Bawiła mnie jej mina. Biedaczka była taka skupiona na tej czynności.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~``
Kelsey

Rano*
Obudziły mnie promienie słońca, wpadające do sypialni. Otworzyłam najpierw jedno oko, a potem drugie. Myślałam, że światło będzie mnie razić, ale pomyliłam się. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po pokoju. Byłam pewna, że zasypiałam razem z Jasonem, ale teraz go nie było. Ah, no tak… praca. Zrzuciłam z siebie kołdrę i wstałam z łóżka. Czułam się, jakby moje nogi ważyły tonę, a głowa starała się wybuchnąć. Skrzywiłam sie i wyszłam z pokoju. Skierowałam się schodami na dół. W powietrzu unosił się słodki zapach cynamonu. Zaciągnęłam się powietrzem, aby bardziej powąchać piękny zapach. Byłam zdzwiona, gdy w kuchni zastałam Jasona, który piekł naleśniki. Uśmiech sam zagościł na mojej twarzy. Nagle chłopak się odwrócił i spojrzał na mnie.
-Dzień dobry- powiedział i posłał mi uśmiech.
-Cześć- odpowiedziałam i podeszłam do niego.
-Jak się spało?- spytał. Chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. Oparł mnie o blat, a sam umieścił dłonie po obu moich stronach.
-Dobrze- odepchnęłam go. Mimo, że byłam w dobrym humorze nie miałam na nic ochoty. Po prostu miałam jeden z gorszych dni.
-Stało się coś?-spytał. Wywróciłam oczami i pokiwałam przecząco głową. Usiadłam przy stole i zaczęłam go obserwować. –Emm… Będziesz zła, jeżeli wyjdę dzisiaj z chłopakami?-spytał po chwili. Postawił przede mną talerz z naleśnikami. Moje oczy się rozszerzyły i wręcz rzuciłam się na nie. Nigdy nie miałam wielkiego apetytu, ale tym razem było inaczej.
-Nie, idź- powiedziałam z pełną buzią. Mimo, że powiedziałam, żeby szedł, to poczułam smutek. Czułam się lekko zagubiona i chciałam aby ze mną został.
-Dzięki- posłał mi uśmiech, który na marginesie, wcale mi nie pomógł. Zjadłam większą część naleśników i podniosłam się z krzesła. Podeszłam do lodówki, z której wyciągnęłam sok pomarańczowy. Nalazłam sobie trochę  do szklanki i wypiłam duszkiem. Wytarłam z ust resztkę napoju i odstawiłam szklankę do zlewu. Wyminęłam bruneta i weszłam po schodach do sypialni. Runęłam na łóżku i przykryłam się szczelnie kołdrą. Nie miałam ochoty wychodzić z łóżka i nic mnie nie obchodzi, że nie powinnam wstać. Chciałam cały dzień spędzić pod miękką kołdrą i to zrobię.
******************************************
No i jest 19 ;D. Jak się podoba? Dziękuję za tak dużą liczbę wyświetleń!! Dobiliśmy już ponad 5 000!!
Ps, jak tam lany poniedziałek? Na mnie co najmniej z 14 litrów wody już poszło ;(.  Na całe szczęście łóżko nie jest mokre. a jak było u was dziewczyny? ;)

9 komentarzy:

Obserwatorzy