poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział dwudziesty

Wieczór*

Leżałam na kanapie w salonie i wpatrywałam się w ekran włączonego telewizora. Na dworze zrobiło się ciemno, a ja wciąż leżałam. Spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę 20:49. Westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Oparłam się i przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej. Okryłam się kołdrą i wróciłam do patrzenia na plazmę. Nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Pomimo tego, że nie miałam najmniejszej ochoty, to wstałam i podeszłam monotonnym krokiem do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Chrisa i Ryana. Odsunęłam się na bok, aby mogli wejść do środka. Weszli i zdjęli swoje buty, a  następnie poszli do salonu. Rzucili się na kanapę.
Hej, ja tu byłam pierwsza- skrzyżowałam ręce na piersiach i zrobiłam minę szczeniaka. Oboje zaśmiali się i odsunęli na koniec kanapy. Uśmiechnęłam się triumfalnie i zajęłam poprzednie miejsce.
-Jason mówił, że nie czujesz się za dobrze- zaczął Ryan
-Bo to prawda- mruknęłam, tuląc do pościeli.
-A co ty masz okres, że jesteś taka humorzasta. – jego słowa wprawiły mnie w osłupienie. Okres mi się spóźniał. Ale przecież miałam wkładkę i mój ginekolog mówił, że to nie możliwe, aby była w ciąży, przynajmniej wtedy, kiedy ją mam. – Coś ty taka blada, stało się coś?-spytał. Zamrugałam kilkakrotnie i potrząsnęłam przecząco głową. Na dół zeszli Jackob i Jason. O dziwo ten drugi był ubrany w zwykłe jeansy i koszulę w kratkę.
-Idziemy?-spytał Ryan i podniósł się z kanapy. Reszta mu przytaknęła i udali się do wyjścia. Nagle do pokoju wparował Jason.
-Uważaj na siebie-pocałował mój policzek i poszedł. Jego zachowanie czasami mnie mało mówiąc bawiło. Westchnęłam i zamknęłam oczy, zamierzając zasnąć, lecz zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Oh, c’mon- jęknęłam i podniosłam się z kanapy. Owinęłam się pościelą i mozolnym krokiem poszłam w stronę drzwi. Przekręciłam zamek, a do środka od razu weszła mama Jasona i Lucy. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na nie zdziwiona.
-Nie chcę być niegrzeczna, ale co wy tu robicie?-spytałam powoli.
-Jak to co, jutro bierzesz ślub- odezwała się Pattie- Zaszalej trochę.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł- skrzywiłam się.
-Właśnie doby, nie daj się prosić- odezwała się Lucy. Byłam pewna, ze nie odpuszczą. Mimo tego, że jedyne co chciałam to leżeć w łóżku, to pokiwałam twierdząco  głową. Obie posłały sobie uśmiechy i pociągnęły mnie na górę. Usiadłam na łóżku, a one zaczęły grzebać w szafie, przy okazji też komentować rzeczy Jasona. Chciało mi się śmiać jak ze sztywnej kobiety na co dzień Pattie zmieniła się w szaloną osobę.  Po chwili rzuciły we mnie krótkimi spodenkami  i krótkim topem. Zmarszczyłam brwi i chwilę patrzyłam na rzeczy. Wreszcie podniosłam się i udałam do łazienki, gdzie rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Uśmiechnęłam się i cicho jęknęłam, gdy gorąca woda otuliła moje ciało.  Nalazłam na gąbkę trochę żelu pod prysznic i umyłam dokładnie skórę. Gdyby nie to, że czekały na mnie, to byłabym dłużej pod prysznicem. Wytarłam swoje ciało i założyłam przygotowane rzeczy, wraz z bielizną, która wisiała w łazience. Wyszłam z łazienki, a one rzuciły się na mnie i zaczęły malować rożnymi kosmetykami, które, bądźmy szczerzy, nie były moje.
-O tak, wyglądasz pięknie- skomentowała Lucy. Szybko moje proste włosy lekko pokręciły i popchnęły mnie w stronę lustra. Moje oczy się rozszerzyły, gdy zobaczyłam, że mam mocno pomalowane oczy i usta, czerwoną szminką. Nigdy nie robiłam tak mocnego makijażu, ale ten mi się podobał.
-Już 21:30, musimy iść- pogoniła nas Pattie. Do kieszeni wepchnęłam komórkę, a na nogi założyłam wysokie szpilki. Wiedziałam, że będę żałować swojej decyzji, ale wyglądałam w nich super.
Zakluczyłam drzwi i schowałam klucz głęboko do kieszeni. Wsiadłyśmy do auta Lucy, a ona pojechała w nieznanym mi kierunku.
-Dokąd tak właściwie jedziemy?-spytałam od razu
-Do klubu-odpowiedziała mi Pattie. Byłam bardziej niż zdzwiona, gdy to powiedziała. Ona zabiera nas do klubu?! Wydawała mi się opanowaną osobą, po której wyjścia do klubu spodziewałabym się jako ostatniej rzeczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Usiadłyśmy przy barze, a ja już chciałam wracać do domu. Nie to, że nigdy nie chodziłam do takich miejsc, ale tym razem nie miałam na to ochoty. Czy to było tak trudno zrozumieć?!
-Jakie chcecie drinki?-krzyknęła Pattie. Na wzmiankę o alkoholu mój żołądek wywracał się. Od razu pokręciłam przecząco głową. Natomiast Lucy zamówiła coś, czego nazwy nie słyszałam. Odwróciłam się i spojrzałam na wszystkich ludzie, którzy się tu bawili. Wszyscy byli pochłonięci tańcem, który nawet go nie przypominał. Ok, jeżeli mogę nazwać tańcem ocieranie się o siebie, niezależnie od płci.
W myślach błagałam, aby to się już skończyło.
**********************************
Znowu jakiś taki głupi -,-.  Ale przyznaję szczerze, że pobiłam swój rekord ;d. To już drugi dzisiaj. <wow>. Mimo, że rozdział był dodany parę godzin temu, to i tak było już 8 komentarzy. Dzięki ;*. 
Nie wierzę, że dobrnęliśmy już do 20 rozdziału! Dziękuję osobą, które mnie wspierają i czytają ten, bądźmy szczerzy często mało ciekawe rozdziały. Jeszcze raz serdecznie dziękuję. 

7 komentarzy:

  1. To my Ci dziękujemy ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem byloby lepiej gdybyś dodawała rozdziały co 4-5 dni i byłyby dłuższe ( tak jak 2 rozdziały ) bo niektóre naprawde są nudne ale to tylko moje zdanie i zrobisz jak uważasz :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że od 23 rozdziału zacznie się dziać więcej i dowiecie się o wiele więcej o przeszłości Kelsey. A co do długości rozdziałów, to większość była za krótkimi, które będą często, więc takie dodaje ;) Ale jeżeli mam być szczera, to zbytnio nie wychodzą mi długi rozdziały,bo się w nich gubię...

      Usuń
    2. Spoko, rozumiem ;))

      Usuń
  3. Świetny rozdział <333

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy