niedziela, 11 maja 2014

Rozdział trzydziesty dziewiąty

Samochód Harrego zatrzymał się przed niewielkim białym domem. Niepewnie nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Przewiesiłam przez ramię torbę i stanęłam na własnych nogach. Rozejrzałam się, aby dokładniej zbadać teren. Na mojej skórze pojawiły się ciarki, gdy chłodny wiatr o nią uderzył. Potarłam dłońmi ramiona i przygryzłam wargę. Poczułam na ramionach zimny materiał. Naciągnęłam go bardziej na ciało i zorientowałam się, że to kurtka ze skóry.
-Dzięki- mruknęłam. Nie bardzo wiedziałam ile mogę powiedzieć i jak mam się do niego odnosić. Kompletnie nie znałam go.
-Nie ma za co. Chodź wejdziemy do środka- przeniósł swój wzrok na niebo, które było całe w ciemnych chmurach.-Zapewne będzie padać- powiedział bardziej do siebie, ale usłyszałam go. Brunet ruszył w kierunku wejścia do domu. Gdy otworzył drzwi gestem ręki wskazał, aby weszła- Panie pierwsze-uroczo się uśmiechnął. Nieśmiało odwzajemniłam jego gest i spuściłam głową, czując jak moje policzki zaczynając piec. Gdy znalazłam się w środku od razu uderzyło we mnie przyjemne ciepło. Ostrożnie zsunęłam kurtkę i podałam ją z powrotem Harremu.
-Mieszkasz tu sam?-nie zdałam sobie sprawy, że to pytanie opuściło moje usta. Szybko położyłam rękę na ustach, aby nie powiedzieć nic więcej głupiego. Od razu przypomniał mi się wieczór, w którym poznałam Jasona. Opuściłam rękę i uśmiechnęłam sama do siebie.
Moje oczy szeroko się rozszerzyły. Brunet spojrzał na mnie zaszokowany, a starsza kobieta zaśmiała się.
-Przepraszam, nie to miałam na myśli. Ja tylko myślałam, że będziesz stary…- zapewne mówiła bym dalej, ale przyłożyłam rękę do ust. Nie chciałam powiedzieć nic więcej głupiego. On tylko sie zaśmiał.
-Tak- odpowiedział. Zamrugałam kilkakrotnie, gdy swoja odpowiedzią wyrwał mnie z zamyśleń. Chłopak wyminął mnie i poszedł gdzieś. Uraziłam go czymś? Wydaje mi się, że nie ale nigdy nie jestem w 100% pewna za siebie.-Chcesz kawy?-krzyknął. Podążyłam za jego głosem, aż znalazłam się w kuchni. Moim zdaniem była zwyczajna. Mała, ale przytulna. Szafki były w kolorze olchy, tak samo jak reszta mebli, a ściany były czerwono- beżowe.
-Nie, nie mogę pić kawy, ale nie pogardzę herbatą. – westchnęłam i uważniej rozejrzałam po wnętrzu. Od razu przypomniał mi się dom.
-Usiądź- pokazał ręką na stół w kącie pomieszczeniu. Kiwnęłam głowa i zajęłam miejsce.
-Masz bardzo przytulny dom
-Wiem, że to nie takie luksusy, jakie panują u Jasona, ale da się żyć- usłyszałam jego chichot.
-Zanim zamieszkałam z nim żyłam jak każdy zwykły człowiek.- wzruszyłam ramionami. Postawił przede mną biały kubek z herbatą, która pachniała… mmm maliną. – Emm… Możesz mi wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi? Wszyscy coś przede mną ukrywają, a ja już nie mogę wytrzymać.- skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Cóż, nie jestem pewien, czy mogę ci to powiedzieć- podrapał się po karku. Że co do cholery?! MUSZĘ. WIEDZIEĆ. WSZYSTKO!
-Dotyczy mnie to prawda?-miałam nadzieję, że się złamie i wszytki mi opowie. Byłam zła, że Jason nie powiedział mi nic. Ja mu opowiedziałam wszystko.
-Tak Kelsey-westchnął- Nie wyniknie z tego nic dobrego, ale okay powiem wszystko –spojrzał na swoje palce. Denerwował się? – Nie wiem, czy wiesz, ale Jason nie jest prawdziwym synem Pattie i Jeremy’ego. Adoptowali go, gdy miał 14 lat, po tym jak jego rodzice umarli, a reszta rodziny wyparła się go.
-Jak zginęli?-musiałam zadać to pytanie. Ciekawiła mnie ta informacja i to bardzo. Byłam zaskoczona, że przeszłość Jasona była aż tak zła.
-Nie wiem- westchnął- Po tym zaczął się buntować. Imprezy, alkohol i narkotyki były jego mottem. Przez ponad 5 lat brał. Gdy miał 19 lat poznał dziewczynę, którą strasznie pokochał.
-Isabel?-spytałam. W mojej głowie mignął obraz tej dziwki. Brrr…
-Dokładnie. Ona po prawie 2 letnim związku zostawiła go ze złamanym sercem. Po tym znowu zaczął brać, ale większe ilości. Pewnego dnia Jeremy powiedział mu, że jeżeli z tym skończy, to odziedziczy po nim firmę. Podziałało, bo wyszedł na ludzi. Ale po tym dał mu jeszcze jeden warunek, miał się ustatkować jak normalny człowiek. Jeremy miał się zająć zatuszowaniem jego wybryków. Niestety coś poszło nie tak. Teraz jak widzisz Michael, ich przywódca, poluje na ciebie. Chce pokazać mu, że narkotyki zostaną z nim na zawsze i starci wszystko co jest dla niego ważne.
-Zabije nas?-spytałam. Moje serce biło niebezpiecznie szybko i nierówno. Położyłam dłoń na moim brzuchu i lekko go pogłaskałam. 
-Nas?-brunet uniósł brwi do góry.
-No tak. Ryan ci nie mówił?-spytałam zdziwiona. Gdy pokręcił przecząco głową, moje policzki zaczęły piec. – Jestem w ciąży-powiedziałam cicho. Oczy chłopaka prawie wyszły z orbit, gdy to powiedziałam. Byłam pewna takiej reakcji. No bo, która 18-latka jest w ciąży z udawanym mężem, który okazał się narkomanem.?!Gdyby  spojrzeć na to z innej perspektywy, to jestem w czystym bagnie.
-Nie wiedziałem- odpowiedział po chwili- W takim razie zrobię wszystko, aby nic wam się nie stało.
-Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy- posłałam mu lekki uśmiech. –A tak właściwie, nie wiesz, gdzie jest Jazmyn i Jaxon?
-Są bezpieczni, tak samo jak Jackob- kurczę, zupełnie o nim zapomniałam. Pokiwałam głową, że rozumiem i napiłam się pysznej herbaty. Odłożyłam kubek na stół i spojrzałam na swoje palce. – Domyślam się, że ci ciężko, ale to minie, ten cały cyrk. Jason sobie poradzi. Chris pisał mi, że już z nim lepiej. Na mojej twarzy od razu zagościł lekki uśmiech, gdy powiedział, że z nim lepiej.
-Emm… może nie najlepszy moment na takie pytanie, ale jestem zmęczona- odparłam niepewnie. Usłyszałam jego śmiech, a następnie wstał.
-Zaprowadzę cię do pokoju, gdzie będziesz mogła odpocząć- przytaknęłam głową i dopiłam swój napój. Poszłam za Harrym na koniec korytarza na paterze. Otworzył drzwi i wpuścił mnie do pokoju. Był niebiesko-szary. Podłoga wyłożona była ciemnymi panelami, a meble też były szare. Położyłam torbę obok łóżka i usiadłam na nim. Było miękkie i wygodne. Sięgnęłam do torby, skąd wybrałam jedną z koszulek Jasona. Zrzuciłam z  siebie ubrania i ubrałam T-shirt. Położyłam się do łóżka i przykryłam szczelnie kołdrą. Zamknęłam oczy i szybko zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Obudziły mnie śmiechy z głębi domu. Usiadłam na łóżku i przetarłam twarz rękami. Spojrzałam w okno i jedynie co zobaczyłam to ciemność. Spojrzałam na zegar na szafce, który wskazywał 20. Gwałtownie wstałam, gdy poczułam jak mój żołądek wywraca się. W tamtym momencie nie obchodziło mnie, że jestem jedynie w koszulce Jasona i bieliźnie. Wybiegłam z pokoju i stanęłam w salonie. Na moją osobę skierowało się osiem par oczy.
-Łazienka- jedynie zdołałam powiedzieć. Harry przytaknął i szybko podniósł się z kanapy. Przeszedł obok mnie i chwycił za nadgarstek. Zaprowadził do łazienki i wyszedł z niej. Pochyliłam się nad toaletą, a wszystko, co ciążyło mojemu maleństwu ze mnie wyleciało.
Usiadłam pod ścianą i podkuliłam nogi do klatki piersiowej.
-Kelsey, wszystko okay?-usłyszałam stłumiony głos Harrego.
-Myślę, że tak- odparłam. Resztkami sił podniosłam się i podeszłam do umywalni. Umyłam zęby i buzię. Osuszyłam ją ręcznikiem i zdecydowałam się opuścić łazienkę. Przed drzwiami stał Harry z zatroskaną miną
-Zawsze tak masz?-spytał.- Wiesz, nie byłem w takiej sytuacji i nie znam się-zaśmiał się nerwowo.
-Czasami- odgarnęłam włosy z twarzy.
-Głodna?- gdy zadał to pytanie od razu się ożywiłam i pokiwałam głową na tak. Zaśmiał się i chwycił za nadgarstek. Przeszliśmy przez salon, a wszyscy ponownie spojrzeli na mnie. Usiadłam przy stole, a Harry chwilę później postawił przede mną wielką miskę płatków. Od razu wzięłam się za jedzenie.
-Harry, chodź tu tylko-zawołał ktoś. Popatrzył na mnie przepraszająco i opuścił kuchnię. Dokończyłam swój posiłek i umyłam naczynie. Żeby przejść do sypialni musiałam przejść przez salon. Do dupy- pomyślałam i opadłam zrezygnowana na krzesło.
-Kelsey, przyjdziesz tu tylko?-zawołał  Harry. Mój oddech przyśpieszył, gdy wstawałam z krzesła. Niepewnym krokiem przeszłam przez kuchnię i znalazłam się w salonie. Spuściłam wzrok na ręce, gdy wszyscy popatrzyli na mnie. to było takie frustrujące i przytłaczające. Czułam nieprzyjemne uczucie w środku. Już mogłam sobie wyobrazić, co sobie myślą- puszczalska nastolatka, która nie wie jak się zabezpieczać.
-Tak?-zapytałam cicho. Zdecydowałam podnieść się wzrok na wszystkich. Czułam, jakby ich wzrok wypalał mi dziurę w ciele.
-Usiądziesz z nami?-głos zabrała blondynka o zniewalająco błękitnych oczach. Zostać z nimi? A może to jednak zły pomysł?
-Okay- odpowiedziałam i zajęłam miejsce między Harrym, a jakimś brunetem. Ten spojrzał na mnie jak na kosmitę. Wiedziałam, że to zły pomysł. Czułam się tu tak nieswojo. Pomocy! Ja chcę do Jasona! Chcę, aby dotknął mnie i pocałował. Niech po prostu przy mnie jest. – Możesz tak się na mnie nie patrzeć?-nawet nie zauważyłam jak te słowa opuściły moje usta. Zawsze gadam coś, co nie jest odpowiednie do chwili.
-Bo mogę?-spojrzał na mnie jak na idiotkę. Westchnęłam, a łzy same pojawiły się w moich oczach, rozmazując moje palce. Wiedziałam, że tak będzie.
-Louis, daj jej spokój- odezwała się brunetka. Spojrzałam na nią i nieśmiało się uśmiechnęłam. – Więc masz na imię Kelsey?-spytała.
-Owszem- odpowiedziałam. – A wy?-zdecydowałam się zadać to pytanie, żeby nie wyjść na jakąś zamkniętą w sobie dziewczynkę.
-Jestem Eleanor, to Danielle- pokazała na dziewczynę obok siebie- A to Perrie- posłałam mały uśmiech blondynce- a to Zayn, Liam, Niall i Louis- wolałam nawet nie spojrzeć na chłopaka obok. I tak wiedziałam, że mnie nie lubi. – A Harrego znasz.
-Skąd się znacie i co tu robisz?-spytał zdaje mi się Liam.
-Jestem z jego kuzynem. Szczerze, to nie widzę zbytniego sensu z mojego pobytu tutaj-wzruszyłam ramionami.
-To może stąd się wyniesiesz?-usłyszałam obok siebie.
-Louis!-krzyknął Harry. Nie miałam pojęcia, czemu ten chłopak tak mnie nie lubi. Nawet mnie nie zna…
-Na jakim etapie jesteście? Jesteś z Jasonem, dobrze zrozumiałam?-spytała Danielle
-Cóż, jesteśmy miesiąc po ślubie-odpowiedziałam. W moich oczach ponownie zebrały się łzy. Nie minęło dużo czasu, a ja za nim cholernie tęsknię.
-Odpuście, to nie najlepszy czas dla Kelsey- odezwał się Harry, a ja spojrzałam na niego z wdzięcznością.
*********************************
Przybywam z nowym rozdziałem ;D. Co o nim myślicie? Męczyłam się z nim dość długo, bo opornie mi sie go pisało.  Zapraszam na http://boy-likes-you.blogspot.com/ . Nowy rozdział już dzisiaj ;))

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Superkowy :) normalnie nie wyrabiam i nie mogę doczekać się nexta!! A co do całego opowiadania to jest po prostu genialne super historia!!! Kiedy dasz nexta??? Prosze jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  3. suuuuuuuper :D Czekam na kolejny rozdział <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jyffbkihhhggfgdhv

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to wyraża więcej niż tysiąc słów xDD

      Usuń

Obserwatorzy