wtorek, 6 maja 2014

Rozdział trzydziesty szósty

Usłyszałam dzwonek, więc się podniosłam i podeszłam do drzwi. Spodziewałam się, że będzie to brunet i jego rodzice, ale zamiast tego stali tam Ryan i Chris.
-Jasona nie ma, pojechał po rodziców na lotnisko, ale wejdźcie. Zrobiłam im miejsce. Stanęli naprzeciwko mnie, a w ich oczach był smutek. –Co jest grane?-spytałam mrużąc oczy.
-Jason on…-zaczął Ryan. O co mu cholery jasnej chodziło?
-Co?!-podniosłam ton głosu
-On miał wypadek, gdy jechał z lotniska z rodzicami- że co?! To nie mogła być prawda. – I nie jest najlepiej z nimi.- spuścił wzrok. W moich oczach zebrały się łzy, ale zanim zdążyły wypłynąć poczułam ogromny ból brzuchu. Momentalnie zgięłam się w pół i krzyknęłam. – Kels, co ci jest?-spytał przerażony Ryan. Pokręciłam tylko głową. Upadłam na kolana i położyłam się na ziemi krzycząc z bólu. Był nie do zniesienie.

Bez perspektywy

Brunetka leżała na ziemi i krzyczała, a Ryan i Chris stali nad nią zupełnie przerażeni. Nie mieli pojęcia co mają zrobić.
-Ryan, musimy zawieść ją do szpitala- wyjąkał Chris. Ryan skinął głową i wziął ją na ręce. Zaniósł do samochodu i położył na tylnym siedzeniu. – Pojadę, a ty zostań z dziećmi. – Chris rzucił kolejnym pomysłem .
-Dobry pomysł. Uważaj na siebie i na nią. – on nic już nie odpowiedział, tylko wsiadł do swojego samochodu i ruszył w stronę szpitala. Co chwilę spoglądał do tyłu, aby sprawdzić w jakim stanie jest Kelsey. Był przerażony, ale nie chciał tego pokazać. Wjechał na parking szpitalny jak szaleniec. Wziął brunetkę na ręce i poszedł szybkim krokiem do środka. Ludzie patrzyli na niego z dziwnymi wyrazami twarzy. Lekarz widząc całą sytuację od razu do nich podszedł. Pytał Chrisa o wszystko, podczas drogi na salę. Doktor bez wahania zostawił Kelsey na oddziale. Po kilka badaniach miał już powód jej stanu…
Kelsey

Leżałam w białej Sali i patrzyłam w sufit, wszystko sobie układając w głowie. Dostałam jakieś leki i ból odpuścił, jedynie pozostawił po sobie obolałość w tym miejscu. Do pokoju wszedł starszy lekarz z kartą w ręku. Spojrzałam na niego znudzonymi oczami.
-Jak się pani czuje, pani McCann?-spytał uprzejmie.
-Nie wiem- spojrzałam na niego, koncentrując się na jego twarzy. Byłam zirytowana jego pytaniem.
-Cóż, tym razem miała pani wiele szczęścia- założył na nos grube okulary. Prychnęłam pod nosem. Szczęście? Nie! Jason leże w szpitalu i walczy o życie, a on tu mówi o szczęściu? – Musi pani uważać na siebie, bo niedługo pani może je stracić.- o czym do cholery ten staruch gada?!
-Mianowicie?- byłam ciekawa, co powie.
-No mówię, proszę pani, o dziecku. – w momencie, gdy powiedział te słowa zachłysnęłam się wręcz powietrzem!
-Jestem w ciąży?!- mój oddech stał cię szybki. Poczułam wielki strach. Dowiedziałam się o tym w najgorszym momencie.
-Tak. Zaraz pielęgniarka zawiezie panią na USG, aby dokładniej sprawdzić jego stan- pokiwałam jedynie lekko głową, wziąć bijąc się myślami. Ja do cholery nie mogłam być w  ciąży. Jason jak się obudzi, to mnie zamorduje. Dosłownie. Tak strasznie się boję.
Podniosłam się na łokciach i odsunęłam swoja koszulkę do góry. Mój brzuch był JESZCZE płaski. Teraz dopiero, gdy o tym myślałam, poukładałam sobie wszystko w głowie. Teraz miał oto sens…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
-A to jest serduszko twojego dziecka- pani doktor wskazała na monitorze. Moje oczy od razu wypełniły się łzami. Piękny widok. – Wygląda na to, że to już 10 tydzień. Gratuluję- posłała mi miły uśmiech.
-Dziękuję- odwzajemniłam gest. Podała mi papierowy ręcznik, którym mogłam wytrzeć żel, który rozprowadziła na moim brzuchu.
-Zostałam poinformowana z jakiego powodu trafiła do szpitala. Zważając na to, że przechodzi pani duży stres ciąża może być zagrożona. Proszę unikać stresów. Kategorycznie nie wolno palić, pić, przyjmować leków, które są niebezpieczne dla dziecka, a także gorących kąpieli, opalanie, które teraz w lato jest bardzo popularne i ciężkich prac.
-Rozumiem- przytaknęłam.
-Umówimy się na następną wizytę za miesiąc, chyba że wydarzy się coś niepokojącego.
-Naprawdę dziękuję- uścisnęłam jej dłoń i wyszłam z gabinetu. Wróciłam pod salę, w której byłam, aby pójść po Chrisa.
-I co?-spytał od razu. Popatrzyłam na niego i przygryzłam wargę, a następnie spuściłam wzrok. –Kelsey?-podszedł do mnie.
-Ja…-wzięłam głęboki oddech- Jestem w ciąży- dodałam prawie szeptem, ale to usłyszał.
-Naprawdę?! To wspaniale- od razu mnie przytulił. Nagle poczułam takie przyjemne ciało i odwzajemniłam gest mocno go przytulając.
-Możemy pójść pod salę Jasona?- pociągnęłam nosem, czując łzy.
-Oczywiście.  Wiem, gdzie to jest- pokiwałam głowa i poszłam za nim. Zeszliśmy piętro niżej i stanęliśmy pod salą z numerem 10. Spojrzałam przez szybę, a moje serce jakby stanęło. Leżał tam cały posiniaczony i poraniony. Miał zamknięte oczy i był podpięty do masy urządzeń. – Kelsey, myślę, że powinniśmy wrócić do domu. Potrzebujesz teraz spokoju. Jason kazałby ci na pewno zrobić to samo. Nie możesz tu siedzieć, bo twoje dziecko musi odpocząć. – chwilę analizowałam to co powiedział, aż w końcu przytaknęłam . Wróciliśmy do samochodu, a Chris pojechał od razu do domu. –Kelsey?
-Tak?-spytałam cicho
-Kto teraz zajmie się Jazmyn i Jaxonem?
-Jak to kto, ja- powiedziałam, jakby to była najoczywistsza rzecz na świcie
-Sama nie dasz rady. Jazzy i Jaxo to nie takie aniołki, a ty musisz teraz dbać o siebie. Pomożemy ci z Ryanem, ale to chyba nie wystarczy. Myślę, że powinnaś zadzwonić do kogoś z jego rodziny.
-Na przykład do kogo?-spojrzałam na niego. Myślę, że nie był to najgorszy pomysł.
- Nie znamy z Ryanem jakoś bardzo jego rodziny, ale wiem kto mógłby ci pomóc. Zawsze miał dobre kontakty z Jasonem.
-Kto to?- byłam ciekawa kto to. Byłam bardziej niż chętna poznać bardziej jego rodzinę.
-Harry
***********************************
Przybywam do was z kolejnym rozdzialikiem. Jak wrażenia? Mam nadzieję, że nie jest tak źle. Dzięki, za tak dużą liczbę komentarzy pod zeszłym rozdziałem. Haha, jednak nikt się nie obrazi na mnie, bo Jason żyje. 
dobiliśmy już okrągłych 10 tys wyświetleń !! Dziękuję ;**

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wyrażasz swoją opinię, okay. Ale miej tyle odwagi i napisz koma z konta, albo podpisz się ;**

      Usuń
  2. Genialny rozdział! Nie mogę się doczekać kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A co stalo sie z bratem Jasona ? ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurw, bez bicia przyznam się,że umknął mi. Ale myślę, że nie robi to bardzo dużej różnicy, bo to postać mniej ważna ;))

      Usuń
  4. W dwie godziny przeczytałam całe opowiadanie tak mnie wyciągnęło <3 więc nie każ mi długo czekać na nexta :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy